poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Holandia

      Pomysł na podróż do Holandii podsunęła mi koleżanka  ,która bardzo chciała spotkać się z kolegą studiującym w holenderskim miasteczku Groningen, którego poznała na imprezie sylwestrowej w Sopocie. Tak więc to ona znalazła tanie bilety lotnicze z gdańska do Holandii za 40 złotych (!!) z Wizzair. Do Gdańska z Warszawy przejechałyśmy Polskim busem za 15 zł. Tak więc do Holandii dostałyśmy się za 55 złotych:) Nasz samolot lądował nieopodal Groningen, jednakże , chciałyśmy zacząć zwiedzanie Holandii od stolicy-Amsterdamu więc musiałyśmy pokonać jeszcze trochę kilometrów.... w planach miałyśmy złapanie stopa ,niestety nie pomyślałyśmy o tym ,że zaraz się ściemni ( nasz samolot wylądował ok 16-17) tak więc łapanie stopa nam nie wyszło...Na dodatek było strasznie zimno! Tak więc zdecydowałyśmy się na przejazd pociągiem do stolicy.  Niestety napotkałyśmy kolejny problem-byłyśmy gdzieś pomiędzy dwoma niewielkimi miastami Holenderskimi: Assen i Groningen....Wokół nas były same pola oraz kilka domków....sytuacja nie przedstawiała się zbyt optymistycznie, zwłaszcza ,że z minuty na minutę robiło się coraz chłodniej....No ale musiałyśmy coś zrobić, tak więc zdobywając się na optymistyczny (w miarę;) uśmiech na twarzy ruszyłyśmy przed siebie. Wystarczyło przejść parę metrów żeby nasza sytuacja pozornie beznadziejna polepszyła się- natrafiłyśmy na przystanek autobusowy ,z którego za ok 10 min. jechał autobus do Assen. Wsiadłyśmy więc do niego i przyjechałyśmy do miasta ,z którego miałyśmy nadzieję złapać pociąg do Amsterdamu. Rzeczywiście nam się to udało ale nie bez problemów- bardzo trudno było połapać się o co chodzi w Holenderskich biletomatach,a dookoła niemalże WSZYSTKO było zamknięte -łącznie z stacją mino tego ,iż nie było jeszcze 19! Na szczęście z pomocą bardzo miłych ludzi (W Holandii niemalże każda osoba była w stosunku do nas bardzo miła i pomocna- w żadnym innym miejscu nie spotkałam się z tak ogromną bezinteresowną życzliwością co w tym właśnie kraju) udało nam się kupić bilety. jedyną ciemną stroną tej sytuacji była cena : pociąg do stolicy kosztował 25 euro...Do Assen przejechałyśmy za 5 euro...Tak więc pierwszego wieczoru wydałyśmy ponad 120 złotych na sam przejazd.Niezbyt miły początek podróży ,która z założenia miała być niskobudżetowa :( Na dodatek byłyśmy ogromnie zmęczone ( musiałyśmy bardzo wcześnie wstać na busa do Gdańska) i nie miałyśmy zarezerwowanego żadnego noclegu na tą noc w Amsterdamie...Ale przynajmniej po ok.2 godzinnej podróży dotarłyśmy do celu....


                                           
                           Pierwsze chwile w Holandii....  
  




AMSTERDAM

Jako ,że nasza podróż odbyła się w ferie zimowe więc jak nietrudno się domyśleć ( mimo morskiego klimatu Holandii ) było strasznie zimno,a jako że przybyłyśmy do Amsterdamu w sobotę (bez wcześniej zarezerwowanego miejsca do spania) to niestety wolnego pokoju nie znalazłyśmy....A biorąc pod uwagę mróz i nasze zmęczenie byłyśmy gotowe słono zapłacić za kawałek podłogi i trochę ciepła;) Na szczęście po obejściu kilku okolicznych hosteli, idąc już powoli i trochę podświadomie w stronę dworca by przespać się chociaż chwilę moja towarzyszka Kamila zauważyła szyld z napisem "hotel....."( niestety pełna nazwa wyleciała mi z głowy:( ), do którego postanowiłyśmy zajrzeć. Nie było dla nas niespodzianką to ,iż nie było wolnych pokoi...Zrezygnowana spytałam pana recepcjonistę (bez większej) nadziei czy możemy przeczekać noc w pokoju wspólnym,gdzie podawane były posiłki itp. Ku naszemu zaskoczeniu okazało się ,że nie ma problemu- możemy spędzić tu noc! Ponadto zostałyśmy poczęstowane gorącą czekoladą  przez pana recepcjonistę ,który okazał się bardzo sympatycznym Portugalczykiem. Po krótkiej pogawędce złączyłyśmy stojące w pokoju krzesła , przykryłyśmy się wszystkim czym się da- bluzami, ręcznikiem i poszłyśmy spać.........


                             












                       targ z tulipanami.....




    W związku z podawanym o 7 śniadaniem z hotelu musiałyśmy się ewakuować ok 6 :30. Z przytulnego pomieszczenia musiałyśmy ponownie wyjść na mróz:< Nie było przyjemnie....Wszystko było zamknięte, a niska temperatura odbierała nam ochotę na spacerowanie....Postanowiłyśmy więc wykorzystać kupione poprzedniej nocy bilety całodobowe i zorganizowałyśmy "zwiedzanie tramwajowe". Przez zmęczenie (niestety mimo dobrych warunków nie wyspałyśmy się dobrze  ) i dotkliwe zimno poruszałyśmy się między tramwajami jak przez mgłę....Podobno stan bardzo zmęczonego człowieka podobny jest do stanu upojenia alkoholowego....Szczerze mówiąc gdy tak chodziłyśmy z jednego tramwaju do drugiego czułam się tak jakbym była lekko wstawiona- nawet nie jestem sobie w stanie dokładnie odtworzyć tamtego poranka;)) Na szczęście po paru rundkach tramwajem sklepy i kawiarnie zaczęły się otwierać więc udałyśmy się na śniadanie do bardzo uroczej kawiarni. Po zjedzeniu rogalika i wypiciu kawy odżyłyśmy- ustaliłyśmy trasę zwiedzania i ruszyłyśmy na podbój Amsterdamu;) Oprócz naszych humorów poprawiła się także pogoda-słońce wyszło zza chmur i zrobiło się w miarę ciepło. Amsterdam jest bardzo pięknym miastem i spacerowanie po jego urokliwych uliczkach jest czystą przyjemnością . Oprócz ślicznych kamienic niezwykłą atmosferę tego miasta tworzą kanały i tysiące rowerów- przechodząc przez ulicę bardziej bałam się ,że potrąci mnie rower niż samochód;) Nie mogłabym oczywiście nie wspomnieć o coffe shopach i sklepach z "magicznymi" rzeczami;);) Te pierwsze w dzień wyglądają niepozornie , aczkolwiek w nocy przez świecące szyldy i charakterystyczny zapach trudno ich nie zauważyć:) Oczywiście będąc w Amsterdamie nie mogłyśmy nie zajrzeć do jednego z coffe shopów; tak więc po wieczornym spacerze ( nocą stolica Holandii jest również zachwycająca) i wypiciu piwa w jednym z niezwykle urokliwych pubów udałyśmy się do jednego z nich- było to bardzo ciekawe doświadczenie ,nawe przeciwników takich atrakcji zachęcam do zajrzenia do jednego z coffe shopów warto chociaż wejść na chwilę i zobaczyć jak wygląda takie miejsce od środka;)
    Następnego dnia poszłyśmy zobaczyć inne atrakcje miasta. Ja poszłam także do muzeum Van Gogha , Kamila w tym czasie udała się do Vondelparku- parku ,który podobno jest odwiedzany przez każdego Holendra chociaż raz w roku (aczkolwiek Kamila nie podzieliła entuzjazmu Holendrów do tego miejsca-określiła park jako po prostu brzydki;) ) Ja natomiast zaliczam swoją wizytę w muzeum do udanych, jednakże uważam ,że jedna wizyta to za mało jak na tak pokaźną ilość dzieł malarza do zobaczenia.
     W Amsterdamie jedną z rzeczy ,która mnie zaskoczyła było to ,że peryferia miasta są zbudowane s podobnym stylu co część centralna stolicy- wszystkie domy zbudowane były w podobnym stylu , prawie nigdzie nie było bloków, wszystko było uporządkowane, zadbane...Drugą rzeczą ,która mnie zaskoczyła (bardzo pozytywnie) była uprzejmość ludzi i chęć do pomocy; nie raz mieszkańcy widząc dwie dziewczyny z mapą sami podchodzili i pytali czy nam nie pomóc itp....
     Tak więc podsumowując pobyt w stolicy Holandii uważam za udany- miasto ogromnie mi się podobało, z chęcią wróciłabym tam ponownie!

PODRÓŻ PRZEZ HOLANDIĘ

   Głównym celem podróży nie był jednakże Amsterdam tylko odwiedziny znajomego Kamili. Tak więc po 2 dniach zwiedzania stolicy udałyśmy się na wylotówkę by złapać stopa w kierunku Groningen - uniwersyteckiego miasteczka położonego w północno wschodniej części kraju. Autostop w Holandii jest rzeczą łatwą i przyjemną - szczególnie dla dwóch dziewczyn więc bez problemu dojechałyśmy do Groningen po drodze zwiedzając przy okazji Utrecht ( bardzo ładne miasteczko:))        W krajobrazie Holandii najbardziej przykuwającą uwagę rzeczą jest nienaturalna płaskość terenu- wszystko wygląda tak jak by było odmierzone linijką!
    Noc spędziłyśmy w Groningen w mieszkaniu znajomego Kamili oraz jego współlokatorów. Standarty mieszkań studenckich znacząco różnią  się tam od Polskich - w Holandii normalną rzeczą jest to ,że paru studentów wynajmuje DOM ( nie mieszkanie w bloku...) Spacerując ulicami tego miasta widać było ,że dużą część jego mieszkańców stanowią studenci- na ulicy widziałyśmy bardzo mało osób starszych , a miasto mimo później pory tętniło życiem....


 

               Utrecht....
                 Śniadanie w Utrecht:)


 

                   Uniwersytet w Groningen



POWRÓT DO DOMU
    Następnego dnia udałyśmy się do specjalnego miejsca dla autostopowiczów (bardzo sympatyczna rzecz- zatoczka przeznaczona dla autostopowiczów na wyjeździe z różnych miasta:) ) i ruszyłyśmy do domu. W Niemczech łapanie stopa szło nam jeszcze łatwiej niż w Holandii więc dość szybko dojechałyśmy do Hannoveru , gdzie spędziłyśmy noc w mieszkaniu pewnego Niemca Gerrita znalezionego na portalu CouchSurfing. Następnego dnia dojechałyśmy autostopem do Poznania i po krótkim zwiedzaniu wróciłyśmy pociągiem do Warszawy:)
   
                               

                     Spacer na przedmieściach Hannoveru ;)

czwartek, 9 kwietnia 2015

Powrót po zimowej przerwie;);)

         Niestety sesja zimowa i wydarzenia tuż po niej przerwały mi prowadzenie mojego bloga....Ale po tej przerwie mam motywacje do kontynuowania opisu moich "GEOpodróży" oraz co najważniejsze nowe pomysły na urozmaicenie mojego bloga:)
        Po zakończeniu sesji zimowej nastał bardzo interesujący pod względem podróżniczym okres mojego życia :) Niedługo po napisaniu mojego ostatniego egzaminu wyruszyłam z koleżanką na podróż do Holandii .Niemalże zaraz potem wzięłam udział w Polsko-Rumuńskiej wymianie i spędziłam kilka niezwykłych dni w Rumunii , przy okazji zwiedzając po drodze Brukselę. Niemalże tydzień po wymianie wraz z dwójką znajomych wpadliśmy na dość spontaniczny pomysł mini Eurotripa.... Tak więc mam o czym pisać:) Następny post będzie poświęcony Holandii....